środa, 8 maja 2013

Sernik na angielska pogodę.

Angielska pogoda czasami, nie, nie czasami, często doprowadza nas do szewskiej pasji.. zmienna jest bardziej niż kobieta i niezdecydowana jak diabli. Postanowiłam osłodzić nieco angielską aurę i zrobiłam iście słodki serniczek...to jest to, co fąfle lubią najbardziej :p



Zapuściłam sobie soundtrack z Arizona Dream.. Goran Bregovic rządzi! Film kosmicznie zakręcony jak jego reżyser czyli Emil Kusturica. Warto obejrzeć.. chociażby dla Johnny Depp'a :) A to mój ulubiony kawałek:
Ok, miałam pisać o tworzeniu sernika. Zaczynamy od spodu. Wykonałam go z ciasteczek digestive (250g), które rozkruszyłam na drobny mak, wymieszałam z roztopionym masełkiem (2łyżki) a na koniec dla osłody dodałam 5 łyżek masła orzechowego :p
Ugniatamy cierpliwie przez chwilę a potem równomiernie rozkładamy  masę na dno tortownicy. Wrzucamy do lodówki na czas wykonywania masy serowej.
Masa serowa..mój malutki strach, ale ja nie dam rady?No czasami nie daje, ale tym razem udało się. Potrzebujemy 750g twarogu do sernika i 250g serka mascarpone.
Do tej śnieżynki dodajemy również trzy łyżki mąki ziemniaczanej:) dobrze, że nie budyniu, bo by mi nie wyszło - tego jestem pewna:) I miksujemy aż uzyskamy cosik takiego:
A teraz najpyszniejszy składnik czyli połowa puszki schłodzonego mleka skondensowanego. Nie wiedziałam, że to coś jest takie pyszne..co prawda drugiej połowy nie wszamałam, ale ciężko było mi się od tej puszki oderwać. I dziwie się sobie, że schudnąć nie mogę:/
Rozkochało to mleczko moje serducho. Po dodaniu do masy serowej miksujemy a potem dodajemy 5 jajek-nie wszystkie od razu oczywiście!
Na sam koniec dodałam 2 paczki cukru waniliowego- moim zdaniem jedna wystarczyłaby w zupełności- mądra Kasia po fakcie:)
Wyciągamy tortownicę z lodówki i pomalutku masę serową wlewamy na nasz czekoladowy spód:
Niami niami..naprawdę pyszności! Przez ok.15 minut pieczemy w temperaturze 170stopni. Następnie obniżamy temperaturę do 120 stopni i pieczemy 1,5 godziny nasz serniczek. Po ostudzeniu wkładamy na noc do lodówki. A następnego dnia trzeba jakoś upiększyć naszą słodycz na deszczowe dni. Masa toffi będzie doskonała:)
Do garnuszka wrzucamy 1/3 kostki masła, 1/4 szklanki brązowego cukru, 1/4 płynnego miodu i całą szklankę śmietany 30%
Jak masełko się rozpuści nasza polewa będzie miała śliczny kolor kawy latte.
Zmniejszamy ogień i przez 45 minut nasza toffinka nam zgęstnieje nieco.. i kolor przybierze inny:
Pokroiłam kilka migdałów, które z rozkoszą zatopiłam w polewie toffi i przyodziałam tym mój serniczek:
Nie będę skromna...obłędnie dobry jest ot co!










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz