piątek, 3 maja 2013

Domowe SPA cz.2

Dziś zaprezentuje kolejny przepis z "mojego" domowego SPA czyli zerwistres gorzko słodki. Brzmi intrygująco, co? Autorką jest Pani Katarzyna Michalak.. Uwielbiam jej serie Sklepiku z Niespodzianką.. serwuje w nich świetne przepisy dla ducha i ciała:) 





 "Zerwistres słodko - gorzki"

 Może i niewyględnie toto, ale działa znakomicie, bacz tylko,by Cię ukochany z zerwistresem słodko - gorzkim na twarzy nie ujrzał, bo odkochać w tempie natychmiastowym może. 
Weź miodu dwie łyżki, rozpuść w kubku gorącego mleka.
Na talerzyku ułóż kilka pysznych,lekkich biszkoptów. To będzie przekąska.
Do miseczki wsyp dwie łyżki kawy grubo zmielonej, dodaj obranego banana..
..i rozgnieć na paćkę.
Wypij pół kubka mleka z miodem, skosztuj biszkoptów, a gdy nabrałaś sił, rozsmaruj na twarzy bananowo-kawowy zerwistres. Masuj okrężnymi ruchami, omijając okolicę oczu-bo drobina kawy w oku to żadna przyjemność - dotąd, aż zetrzesz z twarzy wszelkie zmęczenie, skóra zdrowo zapiecze, a wnętrze dłoni stanie się gładkie i miłe w dotyku.
Wtedy popij mlekiem i zagryźć biszkoptem, pozwalając by maseczka robiła swoje, a mleko z miodem swoje.
Zmyj maseczkę wodą z dodatkiem cytrynowego soku, niech jeszcze bardziej rozjaśni buzię.
Omijaj oczy! Sok z cytryny w oku to jeszcze mniejsza radość niż drobina kawy, zaręczam! Jeśli jedno albo drugie tam się dostało i właśnie zamiast cieszyć się jaśniejącą cerą, podziwiasz opuchliznę i łzotok, zamień mleko z miodem na kieliszek czy dwa czegoś mocniejszego. Zaszkodzić, nie zaszkodzi, a przynajmniej wspomnienie o zerwistresie będziesz miała milsze.

Moje wskazówki:
Po pierwsze odseparujcie włosy od twarzy..najlepiej jakąś opaską z materiału, bo cholera ziarenka kawy są diabelnie niesforne i przy zmywaniu maseczki brykają prawie po całej głowie:/
Po drugie - maseczkę lepiej wykonać z połówki banana, bo całości paćki i tak nie wykorzystacie.
Po trzecie - siedziałam po turecku na mym łożu i zerwistresa nakładałam przed lustrem - nie trzeba wcale leżeć jak kłoda-banan to czepliwy owoc:)
Mi się udało bez alkoholowego poczęstunku, ale przygotowane znieczulenie miałam - tak na wszelki wypadek :p
Buźka jasna jak słoneczko i gładziutka jak pupcia niemowlaka:)
A wczoraj zakupiłam narzędzie tortur:
Ćwiczyłam tylko 15 minut a jestem obolała jakbym była workiem treningowym mojego męża:/
Dziś nałożyłam 3 bluzy i obwiązałam się szalem, ale wytrzymałam i tak tylko 10 minut:/
Początki są najgorsze, ale czego się nie robi dla zdrowia:(

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz