niedziela, 3 marca 2013

Truskawkowo-jagodowa rozkosz

Wiosna zbliża się wielkimi krokami...szczególnie w Londynie. Zima kalendarzowa jednak jeszcze króluje, ale nie przeszkadza mi to, aby zajadać się truskawkami, jagodami, jeżynami...nie są tak soczyście pyszne jak latem, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma! Postanowiłam wykorzystać hojność supermarketów i zakupiłam letnie owoce i zrobiłam śmietankową rozkosz!





 Składniki:
Moim błędem było to, że nie zakupiłam galaretki o smaku owoców leśnych-skleroza:/, ale gruszkowa i cytrynowa też spisały się dobrze:) Galaretkę gruszkową ugotowałam wg przepisu na opakowaniu i użyłam ją na samą górę. Natomiast 2 galaretki cytrynowe przygotowałam dodając taką ilość wody jak na jedną porcję.
Moje ostatnie odkrycie-najcudowniejszy cukier waniliowy z nutką kardamonu-smakuje wyśmienicie a kolor ma lekko cynamonowy.
Owoce do dekoracji...truskawki ślicznie pachną a smakują..hmmm do połowy są smaczne a potem takie jakieś kwaskowate. Jagoda amerykańska... pysznaaaaa!
Ciasto jest naprawdę banalnie proste i myślę, że nawet mój mężuś poradziłby sobie z nim-choć desery to nie jego bajka...ale od czego ma żonę?:) Zatem: miksujemy 1,5szkl. gęstej, kwaśnej śmietany z 0,5szkl. cukru pudru i  jednym opakowaniem cukru waniliowego z kardamonem. 
Myślę, że 5 minut spokojnie wystarczy. Wstawiamy do lodówki na czas zgęstnienia podwójnej galaretki. Galaretka powinna być oczywiście zimna i pomału się ścinać i właśnie wtedy dodajemy ją do naszej zmiksowanej mikstury. I ponownie umieszczamy całość w lodówce aż do porządnego zgęstnienia.
Będzie również potrzebny nam biszkopt. Kolejny mój błąd, że nie zrobiłam go sama lecz skorzystałam z gotowca:/ Nie dlatego, że jestem leniwa lecz dlatego, że dostałam gotowca i taki smutny leżał w kuchennej szafce kilka tygodni więc stwierdziłam, że trzeba w końcu zrobić z niego pożytek. Jest smaczny, ale kruchy jak diabli:/ może zbytnio go nasączyłam herbatą z domieszką cytryny? Nieważne, następnym razem upiekę sama, ot co!
Biszkopt umieszczamy w tortownicy a następnie nakładamy na całej jego powierzchni gęstą śmietankową masę. Następnie układamy owoce jakie tylko macie..ale nie kiwi i ananas, bo galaretka ich nie wchłonie. A na sam koniec zalewamy cudnie pachnące witaminki naszą galaretką... w moim przypadku gruszkową!
Moja owocowa rozkosz była gotowa do spałaszowania już następnego dnia! A z kawusią... nie wiem, ile ta diablica może mieć kalorii, ale co tam...raz się żyję!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz