wtorek, 12 marca 2013

Ogórkowe antidotum

Mojego Grzesia choróbsko zmogło:/ oprócz herbatki z imbirem zaaplikowałam mu nalewkę z pigwy...a na kolację gorącą jak diabli ogórkową...powinien być rosołek, ale kury nie miałam ;) a tak na poważnie rosołu nie lubię i nie za bardzo umiem gotować..tylko mamusia i tatuś robią dobry rosołek :)





Ogórkową zrobiłam na boczku, bo nie miałam pod ręką żadnego mięcha. Wywar z samych rosołków nie jest zbyt zdrowy zatem zagotowałam wodę w której pływał pół godzinki wędzony boczek tatusia:
Następnie do wywaru dodałam te oto warzywa:
Oczywiście powinien być jeszcze seler i pietruszka, ale niestety jak na złość wszystko mi się pokończyło:/ Warzywa się gotowały a ja w miedzy czasie wyłowiłam kilogram ogórków kwaszonych.
Starłam je na tarce o wielkich oczach:)
 Następnie na  patelni rozpuściłam pół kostki masła i zrobiłam ogórkowa zasmażkę.
Zdjęcie kiepskiej jakości, ale jesteśmy na etapie kupna super extra aparatu-już się nie mogę doczekać:) Do tej ogórkowej mazi dodałam dwie płaskie łyżki mąki i całość wrzuciłam do bulionu. Przed dodaniem ogórków wyłowiłam boczek, pokroiłam w kostkę i przysmażyłam go na patelni. I oczywiście dodałam do wywaru-a co mi się będzie marnował w lodówce??
Zapomniałam- w bulionie powinno pływać kilka ziaren ziela angielskiego, listek laurowy i 2 łyżki suszonej włoszczyzny. Na koniec dodałam też łyżkę kucharka wiosennego. A ostatnim etapem jest śmietanka:
Małą 18% śmietanę rozrabiam z gotującym się ogórkowym bulionem i dokładnie mieszam a następnie wlewam do zupy. Ogórkowa prawie gotowa- jeszcze 2 łyżki suszonego koperku i możemy próbować:
Pycha........ ale mąż dalej leży chory w łóżeczku:/ może 2 gripexy mu pomogą.... oby, bo już czuję te jego zarazki na swoim gardziołku:/







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz