poniedziałek, 17 lutego 2014

Schiacciata con l’uva

Grześ przejął wczoraj pałeczkę i cały dzień kucharzył :) Jakie to miłe uczucie..! Na kolacje dostałam bułę rodem z pięknej Italii. Kolejny powód żeby tam się wybrać! Danie nieco czasochłonne i muskuły trzeba mieć wyrobione, ale jak ktoś chęci ma to i górę przeniesie - przynajmniej tak mówią! 


Pierwsza rzecz, która okaże się niezbędna to minutnik - czas odgrywa tu istotną rolę.
Zaczynamy od dokładnego zważenia mąki pszennej, jasnej. Musi być eko, typu 500 - tzn powinna być - według oryginalnego, włoskiego przepisu. 
Potrzebujemy 420 g (lub421:)). Jest nieco droższa od zwykłej, ale Grześ podczas wyrabiania ciasta zauważył, że jakościowo jest o niebo lepsza. Do miski dodajemy również..
..pokruszone drobno, świeże drożdże (12g), 8g soli, 10g oliwy z oliwek i 285g wody ZIMNEJ! Dokładnie mieszamy aż wszystkie składniki połączą się ze sobą.
I teraz mordęga rozpoczyna się długa..
 Ciasto przekładamy na blat i ugniatamy przez 5 minut. Następnie zakrywamy miską na 2 minuty. I taką zabawę trzeba powtórzyć jeszcze 5 razy. Pięć minut miętolenia i 2 minuty przerwy itd. Ciasto będzie mega lepiące, ale broń boże nie dodawajcie mąki - ani grama!
Wyrobione ciasto przekładamy do wysmarowanej oliwą miski, zakrywamy szczelnie folią spożywczą i odkładamy na godzinę w ciepłe miejsce.
Po 60 minutach będzie nieco napuszone :) Przekładamy na blat, składamy boki do środka tworząc mini kopertę i znowu przekładamy do miski. Tym razem ciasto pod folią powinno leżakować pół godziny.
Na koniec pulchne ciasto dzielimy na dwie równe części. Jedną z nich przekładamy do blachy wyłożonej papierem do pieczenia.
Formujemy owalny czy też prostokątny kształt -jak kto lubi. Koniuszki palców moczymy w oliwie i delikatnie dziurkujemy wierzch surowej jeszcze buły - w ten sposób ją nieco rozciągniemy.
Nakładamy kulki winogron lub borówki amerykańskiej - im więcej tym lepiej. Polewamy odrobina oliwy i posypujemy białym cukrem - im więcej tym lepiej :)
Blachę okręcamy folią spożywczą i odkładamy w ciepłe miejsce jeszcze na 15 minut. Po tych wszystkich zabiegach pielęgnacyjnych wkładamy ciasto do rozgrzanego piekarnika (210 stopni) i pieczemy ok 20-25 minut.
Kocham wszystko co włoskie.. warto było czekać. Grześ spisał się na medal! Dwie słodko-słone bułeczki rozeszły się w mgnienia oku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz