niedziela, 23 lutego 2014

Raczki nieboraczki

Skusiły nas :) A to, że w życiu trzeba prawie wszystkiego spróbować to wiadomo nie od dziś! Kupiliśmy mrożone, czerwono-pomarańczowe raczki i... smakiem, konsystencją w żaden sposób nie zraziły nas do siebie! Mamy natomiast duże pretensje co do ilości mięska znajdującego się w ich "szyjkach" :/ 6 nieboraków połechtało jedynie nasze podniebienia :/ 



Sposób przyrządzenia dziecinnie prosty..
Połówkę cytryny, ostrą papryczkę i 2 ząbki czosnku (przekrojone w pół) wrzucamy do osolonej wody. Gotujemy ok.25 minut.
Mrożone raczki wrzucamy do gotującej się wody. Czekamy aż znowu zacznie wrzeć a następnie zdejmujemy z palnika i trzymamy w gorącej wodzie jeszcze z 10 minut.
I cała filozofia. Zrobiłam do nich bagietki z masłem czosnkowym i pietruszką. Przed spożyciem, raki winno się skropić sokiem z cytryny i posypać świeżą kolendrą (lub pietruchą). 
Trudno jest dobrać się do mięska, ale jak już człowiek nabierze wprawy  to radość nieprzyzwoicie wielka go ogarnia. Z jednego raczka jest tylko jeden malutki kęs - jak powyżej. Należy uważać podczas wyciągania cieniutkiego jelita pokarmowego, które znajduje się na grzbiecie - żeby się nie przerwało!
Smakiem przypominały mi rybo-kurczako-krewetkę - dosłownie 3 w jednym!
Ze sklepowej lady filuternie uśmiechał się również krab.. Grześ złapał na niego chrapkę więc coś czuje, że niebawem będę musiała się i z nim zmierzyć. 

2 komentarze:

  1. Polecam krewetki :) łatwiejsze do obgryzienia :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja, tylko jeszcze nie miałam okazji jeść krewetek na sposób, który by mnie powalił. W zasadzie to mam niemiłe z nimi wspomnienia, ale jak uda mi się znaleźć jakąś cudowną recepturę to postaram się przełamać mój krewetkowstręt.

    OdpowiedzUsuń