niedziela, 2 lutego 2014

Dorada z rozmarynem na białym winie.

Wyzwanie duże przede mną dziś stało, ale się jakoś udało! Tylko te oczy..smutny, mętny wzrok wpatrzony we mnie beznamiętnie..mam nadzieje, że koszmarów nie będę miała i szybko wymarzę z pamięci ten uśpiony obłęd w ich oczach. Dorada z rozmarynem (koniecznie świeżym) i pieczonymi ziemniakami. Palce lizać!




Na samym początku kroimy kilka ziemniaków - w większą kostkę.
Gotujemy w osolonej wodzie ok.10 minut-tak aby były prawie miękkie.
Rybkę zaś dokładnie osuszamy papierowym ręcznikiem..
Żal serce mi ściskał przez te wyłupiaste oczęta :/ Otrząsnęłam się dość szybko, bo mężuś głodny i zły!
Do środka włożyłam po dwa plasterki cytryny oraz rozmaryn. Niestety nie miałam świeżego:( Suszony nadał aromat potrawie, ale nieco przeszkadzał w jedzeniu. Najlepszym wyjściem jest włożenie do środka świeżej gałązki zielska. Rybki smarujemy oliwą z oliwek, posypujemy hojnie solą i świeżo zmielonym pieprzem (z obu stron oczywiście) i poszatkowaną pietruszką.
Ziemniaki natomiast (w osobnym naczyniu) doprawiamy pieprzem, skrapiamy oliwą z oliwek (2 łyżki) i posypujemy również rozmarynem (drobno posiekanym). Dodałam 2 plasterki cytryny (pocięte na 4 części) i  przepołowiony ząbek czosnku. Dokładnie mieszamy i obkładamy nasze srebrzyste dorady.
W żaden sposób ich to nie uszczęśliwiło:/ Wkładamy na 15 minut do rozgrzanego piekarnika. Pieczemy w temperaturze 250 stopni. Po upływie 5 minut polałam rybę..
..50ml półwytrawnego, białego wina. Zniewalający zapach wydostał się z piekarnika.
 Błyskawiczny sposób na rybę w śródziemnomorskim klimacie.
Idealny pomysł na obiad dla osoby cierpiącej na syndrom dnia poprzedniego:/ Na starość głowa nie ta sama:( A może towarzystwo "Charliego" vel Walca tak na mnie podziałało? Czasami reset jednak jest wskazany, zwłaszcza po stresującym wstępnym (co prawda) egzaminie z rachunkowości!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz