czwartek, 12 lutego 2015

Wcale nie tłuste pączki

Tłusty czwartek zobowiązuje więc mimo braku sił i humoru postanowiłam, że znajdę jeszcze w zakamarkach mojego obolałego ciała jakieś pokłady energii i upiekę pączusie. Nie tradycyjne, nie ociekające tłuszczem, ale pysznie drożdżowe, z wiśniową konfiturą i pomarańczowym lukrem. Zjadłam takich 4, ale są naprawdę mikro rozmiarów ;p Może kształtem nie przypominają znanych mi pączków, ale nadrabiają puszystością i smakiem.



Muszę się przyznać, że wczoraj ok 16 sztuk wylądowało w śmietniku. Zakalcowate jak diabli wyszły i nie nadawały się do niczego. Nie byłabym jednak sobą gdybym tak łatwo odpuściła..w końcu do 2x sztuka:)
Zaczynamy od rozczynu..
Do podgrzanego mleka (100ml ) wrzucamy 50g świeżych drożdży, 1 łyżeczkę mąki i 1 łyżeczkę cukru. Wszystko razem dokładnie mieszamy. Naczynie z rozczynem włożyłam do garnka z gorącą wodą (w ten sposób drożdże lepiej i szybciej "pracują") i przykryłam ściereczką-po 10 minutach rozczyn wyglądał na zwarty i gotowy do dalszego etapu :)
Wlewamy go do miski z mąką (370g), cukrem (50g) i solą (pół łyżeczki).
Wyrabiamy ciasto przez ok.10 minut dodając co jakiś czas..
..jajka (sztuk3). Na samym końcu wrzucamy miękkie masło.. i znowu 10 minut miętolimy solidnie nasze ciasto. Szczerze mówiąc spociłam się jak mysz i myślałam, że ducha wyzionę, ale efekt uzyskałam zadowalający. Ciasto odklejało się od brzegów miski i ręki a nawet bym powiedziała, że błyszczało :)
No dużo nie trzeba pisać :) Wyrosło fenomenalnie (po godzinie w ciepłym miejscu).
Zakasałam rękawy i przerzuciłam je na stół oprószony lekko mąką. Uformowałam placek o grubości ok. 1 cm i zaczęłam wycinać kółka jak na pierogi.
Na środek nałożyłam ulubioną konfiturę i zlepiłam pączusia na kształt pieroga. Potem należy zebrać łączenie w jednym miejscu i wrzucić kulkę do papilotki.
Z powyższych proporcji zapełniłam 18 foremek, które odstawiłam jeszcze na pół godziny w ciepłe miejsce..
Różnicę widać gołym okiem :) Takie puchate papilotki wkładamy do rozgrzanego piekarnika (180 stopni bez termoobiegu) na 15 minut. Aaaa bym zapomniała..smarujemy je z wierzchu roztrzepanym jajem :) 
W między czasie przyrządziłam pomarańczowy lukier..
Mieszamy ze sobą 200g cukru pudru, 1 łyżeczkę startej skórki z pomarańczy i sok..ciężko mi powiedzieć ile..wyciskałam na oko..do uzyskania odpowiedniej dla mnie konsystencji lukru.
Upieczone pączki wyciągamy od razu z piekarnika i studzimy przez 10-15 minut a następnie dekorujemy lukrem..
Nie chwaląc się jam to sprawiła..
Gotowe i pachnące czekają na męża :) 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz