czwartek, 15 sierpnia 2013

Mazury, Mazury

 A dziś malutki przegląd miejsc, które mieliśmy okazje zwiedzić będąc na tygodniowym urlopie na Mazurach. Ze względu na kiepską pogodę :/ tylko jeden dzień leżeliśmy plackiem nad jeziorkiem..Resztę czasu spędziliśmy na objazdówce.





Mazurski domek w Kruklankach. Moim zdaniem oddaje cały charakter Mazur..jest śliczny w swojej prostocie.

A w Kruklankach mieliśmy okazję zobaczyć zwalony most a raczej jego ruiny.
Most jest ruiną od września 1945r. Niemcy przed spodziewanym nadejściem wojsk radzieckich most zaminowali, ukrywając detonator w schronie obserwacyjnym na szczycie wzgórza. Zabrakło jednak pomyślunku i nikt detonatora nie uruchomił i most doczekał w pełnej krasie przybycia radzieckich wyzwolicieli. Most jednak przetrwał. Rosjanie ani myśleli go niszczyć; przejeżdżały po nim niezliczone ciężarówki, wywożące wszelakie dobra z Kruklanek i okolicznych wsi. Jakim cudem ukryte pod mostem ładunki przez pół roku nie wybuchły podczas intensywnej eksploatacji do dziś jest tajemnicą. Ostatecznie 8 września 1945 roku most został wysadzony przez miejscową ludność, która miała nadzieję, że w ten sposób zapobiegnie dalszej grabieży tych terenów przez wojska radzieckie. 

Kolejne miejsce, które zrobiło na nas duże wrażenie to Wilczy Szaniec w Gierłoży.

 Nasz ogromny błąd był taki, że nie skorzystaliśmy z przewodnika. Cóż, skąpy Polak to głupszy Polak:/ Ciężko się zwiedza kwaterę główną Hitlera, mijając tylko skalne odłamki budynków. Co prawda próbowaliśmy się podczepić kilka razy do różnych grup i co nie co udało nam się usłyszeć. Nazwa siedziby pochodzi od pseudonimu Hitlera - Wilk. W lipcu 1944r. dokonano tam niestety nieudanego zamachu na życie Hitlera. Wysadzenia obiektu dokonali saperzy z Grupy Korpuśnej gen. Eduarda Hausera w nocy z 24 na 25 stycznia 1945r. Na wysadzenie jednego schronu typu ciężkiego zużywano kilka ton trotylu.


Pewnego, deszczowego dnia pojechaliśmy do Malborka. Zwiedziliśmy (już z przewodnikiem, bo był gratis do biletu ;p) oczywiście niesamowitą rezydencję mistrzów zakonu krzyżackiego czyli zamek nad Nogatem, wzniesiony w XIII w. W trakcie II wojny światowej 50% zamku zostało zburzone dlatego też zaczęto planować jego rozbiórkę. Ostatecznie zmieniono zdanie i  rozpoczęto trwającą wiele lat odbudowę zamku podczas której starano się przywrócić mu kształt z okresu średniowiecza.



 A to superowy widok z malborskiej wieży:)
 I ostatni pstryczek Cudakiem z pobliskiej kładki.

Nasze stópki zawitały również do Elbląga. Naprawdę śliczną mają starówkę. I oczywiście smakowita, niezapomniana restauracja Oliwka!
 A poniżej zdjęcia żubrów, które na terenie Puszczy Boreckiej żyją w wolnych stadach. W Wolisku dla zwiedzających przygotowano specjalną widokową platformę, z której można podziwiać 6 żubrów(jeden mi się gdzieś zapodział :/ ). Obecnie stado w tym rejonie Polski liczy 70 sztuk.
 A to piękny skraj lasu Puszczy Boreckiej.
 Po drodze nie omieszkałam zrobić zdjęcia boćkom, które uwielbiam..nie wiem czemu..po prostu kojarzą mi się z Polską.

Niesamowitym miejscem dla wielbicieli zwierzaków jest Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie. Nie wybierajcie się tam jednak w japonkach i spódniczce:/ Patrzyli na mnie jak na kosmitkę, ale cóż Pani z miasta w końcu jestem ;p
Rezerwat znajduje się na terenie Puszczy Piskiej a patronem jest podróżnik prof. Dybowski, który zesłany na Syberię przyczynił się do poznania przyrody tej części świata i dlatego też w Kadzidłowie znajduje się grupa zwierząt z Syberii i Dalekiego Wschodu.
I cóż tam nasze oczęta ujrzały? Malutkiego łosia..


 ...idącego zuchwale Matołka- towarzyszył naszej grupie dość długo, bo karmiliśmy go gruszkami a kozy to najbardziej żarłoczne i łakome zwierzaki. Jedna z nich zjadła moje gruszki razem z woreczkiem foliowym:/
 I oczywiście bociek..jeszcze za młody by odlecieć do ciepłych krajów, dlatego też pozostanie w rezerwacie do kolejnego lata..
 I mega przyjemne Daniele..jadły nam z ręki - dosłownie, ale nie tak zachłannie jak kozy.
 A to najsmutniejszy osiołek jakiego w życiu widziałam :( Miał kilka tygodni, stał nieruchomo i telepał się z zimna. Padało a on nawet nie miał gdzie się schować..  :(
 I Biebrza..dorosła Pani Łosiowa :) Jak wołaliśmy jej imię to tak muczała przekornie.. fajowa !
 Warte polecenia na pewno są Mikołajki. Malutkie, ale urokliwe miasteczko, ale pełne turystów i żeglarzy.
 W centrum miasta znajduje się fontanna, która przedstawia wizerunek króla Sielaw. Krąży legenda według której Król Sielaw był władcą okolicznych wód i jednocześnie przyczyną zarówno głodu jak i dobrobytu mieszkańców Mikołajek.
A to zatoczka w Ogonkach gdzie mieszkaliśmy. Jeśli ktoś szuka spokoju i wyciszenia to polecamy.


 A na koniec my i ustawka z naszym Cudakiem :) Byłoby naprawdę romantycznie gdyby mężuś mój nie zerkał non stop w trakcie robienia zdjęcia czy zdjęcie się robi czy też nie :/ Mężczyźni... :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz