W niedziele wybraliśmy się do Richmond. Znajduje się tam największy spośród królewskich parków w Londynie. Wyobraźcie sobie, że zajmuję 955 hektarów. Piękny..szczególnie w maju..czuliśmy się jak na jednodniowych wakacjach, z dala od zgiełku wielkiego miasta.
To są chyba jelonki...brykają sobie miedzy drzewkami i nie boją się "ludziów".
Mamusia i jej łabątki.
A te to cfaniaki były..trochę się ich bałam bo wielkie z nich zwierzęta i patrzyły spod byka!
A to w najpiękniejszej części parku.. Isabella Plantation..kwiaty i drzewa były przecudne.
A to ja :) Mężuś mi tak kazał pozować ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz