A dziś malutki przegląd miejsc, które mieliśmy okazje zwiedzić będąc na tygodniowym urlopie na Mazurach. Ze względu na kiepską pogodę :/ tylko jeden dzień leżeliśmy plackiem nad jeziorkiem..Resztę czasu spędziliśmy na objazdówce.
Mazurski domek w Kruklankach. Moim zdaniem oddaje cały charakter Mazur..jest śliczny w swojej prostocie.
A w Kruklankach mieliśmy okazję zobaczyć zwalony most a raczej jego ruiny.
Most jest ruiną od września 1945r. Niemcy przed spodziewanym nadejściem wojsk radzieckich most zaminowali,
ukrywając detonator w schronie obserwacyjnym na szczycie wzgórza.
Zabrakło jednak pomyślunku i nikt detonatora nie uruchomił i most
doczekał w pełnej krasie przybycia radzieckich wyzwolicieli. Most jednak przetrwał. Rosjanie ani myśleli go niszczyć; przejeżdżały po
nim niezliczone ciężarówki, wywożące wszelakie dobra z Kruklanek i
okolicznych wsi. Jakim cudem ukryte pod mostem ładunki przez pół roku
nie wybuchły podczas intensywnej eksploatacji do dziś jest tajemnicą. Ostatecznie 8 września 1945 roku most został
wysadzony przez miejscową ludność, która miała nadzieję, że w ten sposób
zapobiegnie dalszej grabieży tych terenów przez wojska radzieckie.
Kolejne miejsce, które zrobiło na nas duże wrażenie to Wilczy Szaniec w Gierłoży.
Nasz ogromny błąd był taki, że nie skorzystaliśmy z przewodnika. Cóż, skąpy Polak to głupszy Polak:/ Ciężko się zwiedza kwaterę główną Hitlera, mijając tylko skalne odłamki budynków. Co prawda próbowaliśmy się podczepić kilka razy do różnych grup i co nie co udało nam się usłyszeć. Nazwa siedziby pochodzi od pseudonimu Hitlera - Wilk. W lipcu 1944r. dokonano tam niestety nieudanego zamachu na życie Hitlera. Wysadzenia obiektu dokonali saperzy z Grupy Korpuśnej gen. Eduarda Hausera w nocy z 24 na 25 stycznia 1945r. Na wysadzenie jednego schronu typu ciężkiego zużywano kilka ton trotylu.
Pewnego, deszczowego dnia pojechaliśmy do Malborka. Zwiedziliśmy (już z przewodnikiem, bo był gratis do biletu ;p) oczywiście niesamowitą rezydencję mistrzów zakonu krzyżackiego czyli zamek nad Nogatem, wzniesiony w XIII w. W trakcie II wojny światowej
50% zamku zostało zburzone dlatego też zaczęto planować jego rozbiórkę.
Ostatecznie zmieniono zdanie i rozpoczęto trwającą wiele lat odbudowę zamku podczas której
starano się przywrócić mu kształt z okresu średniowiecza.
A to superowy widok z malborskiej wieży:)
I ostatni pstryczek Cudakiem z pobliskiej kładki.
Nasze stópki zawitały również do Elbląga. Naprawdę śliczną mają starówkę. I oczywiście smakowita, niezapomniana restauracja Oliwka!
A poniżej zdjęcia żubrów, które na terenie Puszczy Boreckiej żyją w wolnych stadach. W Wolisku dla zwiedzających przygotowano specjalną widokową platformę, z której można podziwiać 6 żubrów(jeden mi się gdzieś zapodział :/ ). Obecnie stado w tym rejonie Polski liczy 70 sztuk.
A to piękny skraj lasu Puszczy Boreckiej.
Po drodze nie omieszkałam zrobić zdjęcia boćkom, które uwielbiam..nie wiem czemu..po prostu kojarzą mi się z Polską.
Niesamowitym miejscem dla wielbicieli zwierzaków jest Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie. Nie wybierajcie się tam jednak w japonkach i spódniczce:/ Patrzyli na mnie jak na kosmitkę, ale cóż Pani z miasta w końcu jestem ;p
Rezerwat znajduje się na terenie Puszczy Piskiej a patronem jest podróżnik prof. Dybowski, który zesłany na Syberię przyczynił się do poznania przyrody tej części świata i dlatego też w Kadzidłowie znajduje się grupa zwierząt z Syberii i Dalekiego Wschodu.
I cóż tam nasze oczęta ujrzały? Malutkiego łosia..
...idącego zuchwale Matołka- towarzyszył naszej grupie dość długo, bo karmiliśmy go gruszkami a kozy to najbardziej żarłoczne i łakome zwierzaki. Jedna z nich zjadła moje gruszki razem z woreczkiem foliowym:/
I oczywiście bociek..jeszcze za młody by odlecieć do ciepłych krajów, dlatego też pozostanie w rezerwacie do kolejnego lata..
I mega przyjemne Daniele..jadły nam z ręki - dosłownie, ale nie tak zachłannie jak kozy.
A to najsmutniejszy osiołek jakiego w życiu widziałam :( Miał kilka tygodni, stał nieruchomo i telepał się z zimna. Padało a on nawet nie miał gdzie się schować.. :(
I Biebrza..dorosła Pani Łosiowa :) Jak wołaliśmy jej imię to tak muczała przekornie.. fajowa !
Warte polecenia na pewno są Mikołajki. Malutkie, ale urokliwe miasteczko, ale pełne turystów i żeglarzy.
W centrum miasta znajduje się fontanna, która przedstawia wizerunek króla Sielaw. Krąży legenda według której Król Sielaw
był władcą okolicznych wód i jednocześnie przyczyną zarówno głodu jak i
dobrobytu mieszkańców Mikołajek.
A to zatoczka w Ogonkach gdzie mieszkaliśmy. Jeśli ktoś szuka spokoju i wyciszenia to polecamy.
A na koniec my i ustawka z naszym Cudakiem :) Byłoby naprawdę romantycznie gdyby mężuś mój nie zerkał non stop w trakcie robienia zdjęcia czy zdjęcie się robi czy też nie :/ Mężczyźni... :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz