Rok...365 dni...już za nami... w obcym a może już nie tak bardzo obcym Londynie...a przed nami jeszcze 584 dni jeśli wszystko pójdzie zgodnie z naszym planem:)
Z jednej strony martwi mnie to, że czas tak szybko leci, ale z drugiej strony już nie mogę się doczekać powrotu do Polski...do naszego kochanego mieszkania...rodziny...przyjaciół...tam mamy wszystko...koniec tych smętów...na jedną nóżkę a potem na drugą, pasuje mężu? :p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz