Kilka tygodni temu świat zawalił się mi po raz drugi..ale jestem z siebie taka dumna, bo szybko wzięłam się w garść i zaczęłam działać. Codziennie czułam się jak to stworzonko.. na krawędzi...jakim trzeba być silnym i wytrwałym..mocno wierzyć i nie poddawać się..nie wiem czy wszystko skończy się dobrze, ale mocno wierzę, że najgorsze za nami. Jestem strasznie zmęczona, ale tak bardzo szczęśliwa :) Trzymajcie kciuki za moją mamusię, bo to mój największy skarb. Może w najbliższym czasie uda mi się wrócić do pitraszenia, bo strasznie mi tego brakuję, ale do tej pory po prostu nie miałam siły.
A to jedna z ulubionych piosenek mojej mamy :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz